Magazyny energii do fotowoltaiki – ich przyszłość w Polsce

Magazyny energii do fotowoltaiki oraz ich przyszłość w Polsce to pierwszy temat, który poruszamy w serii wywiadów Heat Decor z przedstawicielami firm rozwijających nowoczesne technologie komplementarne do ogrzewania na podczerwień, a szczególnie do folii grzewczych naszej produkcji. Zapraszamy do bardzo merytorycznej rozmowy z panem Bartłomiejem Steczowiczem, prezesem firmy Naatu Operator.

W tegorocznej edycji programu „Mój prąd” po raz pierwszy pojawiła się dotacja na magazyn energii. Rynek tych urządzeń, choć jeszcze nie cieszą się popularnością w Polsce, najpewniej szybko urośnie, tak jak to wydarzyło się w innych krajach po wejściu w życie analogicznych opcji dofinansowania. Bartłomiej Steczowicz, prezes polskiej firmy Naatu Operator od lat rozwija tę technologię i w rozmowie z Heat Decor wyjaśnia, czym dokładnie są magazyny energii.

Firma Naatu to jedna z niewielu polskich firm, które zajmują się produkcją w Polsce bateryjnych magazynów energii oraz systemu elektrowni wirtualnej, będącego zestawem technologii m.in. do zarządzania magazynami energii. Dzisiaj urządzenia te dla wielu osób pozostają kompletnie nieznane. Prezes Bartłomiej Steczowicz opowiedział w rozmowie z nami czym są magazyny energiiwirtualne elektrownie, i dlaczego technologia ta jest tak ważna dla rozwoju branży OZE oraz innych gałęzi gospodarki związanych z energetyką.

Heat Decor: Magazyny energii nie są nową ideą. Dlaczego weszły na polski rynek dopiero w ostatnich latach?

Przede wszystkim dlatego, że pojawiły się warunki ekonomiczne do ich masowej produkcji. Mamy obecnie do czynienia z lawinowym upowszechnianiem się energetyki odnawialnej, która jest bardzo niestabilna w produkcji. W istocie OZE ma zawartą w swoich genach potrzebę uzupełnienia energii w momencie, kiedy nie wieje wiatr lub nie świeci słońce, a można to zrobić wykorzystując właśnie magazyny energii. Do upowszechnienia się technologii magazynowania energii przyczynił się także rozwój elektromobilności, ponieważ spowodował on spadek ceny jednostkowej ogniw litowych. Jeszcze 10 lat temu takie ogniwa kosztowały przypuśćmy 1500 – 2000 dolarów za kWh, a teraz kosztują w produkcji poniżej 100 dolarów. Dzięki temu, że technologia ta staniała, to coraz więcej zastosowań spina się finansowo.

Skąd wziął się pomysł na produkcję magazynów energii? Czy stoi za tym wizja po prostu dobrego interesu czy też przyświecają temu cele ekologiczne?

Ja jestem z wykształcenia inżynierem energetykiem, wiele lat pracowałem w projektach związanych z informatyką i elektroniką. 25 lat temu byłem świadkiem – jak my wszyscy – rewolucji telekomunikacyjnej. Myślę, że w tej chwili jesteśmy na początku rewolucji energetycznej o większej skali ekonomicznej, większym zasięgu i wpływie na codzienność zwykłych ludzi. Pomysł na stworzenie oprogramowania i elektroniki do zarządzania energetyką rozproszoną przyszedł mi do głowy 7 lat temu. W międzyczasie pojawiła się idea, aby zbudować własny magazyn energii, który jest trochę produktem ubocznym. Nasze działania biorą się z tego, że po prostu lubimy innowacje technologiczne, rozumiemy energetykę i ostatnio doszła do tego jeszcze opłacalność. Ekologia jest dla nas nadrzędnym celem, ponieważ chcemy, aby nasza planeta nadal miała ludzi na pokładzie.

Jeśli już rozmawiamy o kwestiach ekonomicznych, to jak wygląda opłacalność magazynów energii dla przeciętnego polskiego domu, który ma powierzchnię około 130 m2 i posiada na dachu fotowoltaikę o mocy 10 kWp?

Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę pewne zjawiska makroekonomiczne. Po pierwsze, musimy zdać sobie sprawę z tego, że dzisiaj dom z piecem gazowym zużywa rocznie około 6 MWh energii elektrycznej rocznie. Jeśli dołożymy do tego ogrzewanie elektryczne foliami grzewczymi na podczerwień, co w zasadzie już ma miejsce w związku z dofinansowaniami na tego typu inwestycje, to okaże się, że zużyje 12 MhW rocznie. Jeśli właściciel takiego domu wymieni swoje samochody na elektryczne, to będzie zużywał 18 – 20 MWh prądu. Do tego może jeszcze dołożyć klimatyzację, ponieważ robi się coraz cieplej, co sprawi, że zużycie energii będzie jeszcze wyższe.

Ostatecznie takie gospodarstwo domowe może zużywać nawet 2 MWh energii elektrycznej miesięcznie, czyli aż 24 MWh rocznie, czterokrotnie więcej niż teraz! Oznacza to również, że osoby mieszkające w takim domu nie będą płaciły za paliwo na stacji czy za gaz w gazowni, ale zapłacą ponad 2 500 złotych miesięcznie za prąd który zaspokoi różnorodne potrzeby: zasilania odbiorników, ogrzewania i chłodzenia domu i emobilności. To powoduje, że gospodarstwa domowe i nie tylko one, będą szukały rozwiązań na obniżenie rachunków i zapewnienie sobie dostępu do taniego prądu.

Musimy się zacząć martwić o brak prądu w naszych domach?

Może nie o brak prądu, który jest dostarczany z elektrowni. Jednak posiadając na dachu instalację fotowoltaiczną trzeba być świadomym, że nie zawsze może ona działać. Jeżeli jest osiedle, gdzie na każdym domu jest fotowoltaika, to wiadomo, że te instalacje przeciążają lokalną sieć energetyczną i po prostu się wyłączają. Okazuje się więc, że osoba, która zdecydowała się na fotowoltaikę, w istocie kupiła nieużytkowy złom, bo w najbardziej słoneczne dni instalacja nie jest w stanie wyprodukować prądu. Prowadzi to do kolejnych problemów takich jak choćby ograniczenie możliwości naładowania samochodu elektrycznego nocą, ponieważ wszyscy dookoła będą chcieli również naładować swoje samochody i sieć będzie przeciążona w drugą stronę.

Magazyny energii za chwilę będą integralną częścią infrastruktury domowej, żeby oszczędzać pieniądze. Obniży się konieczna moc instalacji fotowoltaicznej. Jeżeli ktoś zużywał 6 – 7 MWh rocznie, to firma fotowoltaiczna proponowała dotąd zamontowanie instalacji o mocy 9,5 kWp, żeby inwestycja była opłacalna. Przy takim zużyciu, gdy posiadamy magazyn energii, wystarczy zamontowanie fotowoltaiki o mocy 4 – 5 kWp. Magazyny energii i autokonsumpcja zmieniają paradygmat myślenia o energetyce domowej.

Po jakim czasie inwestycja w fotowoltaikę i magazyn energii się zwróci biorąc pod uwagę obecne warunki jakie panują na rynku w Polsce?

Inwestycja w panele i magazyn energii zwróci się po 6 – 7 latach, co jest bardzo porządnym czasem zwrotu. Trzeba jeszcze pamiętać, że wiele osób nie ma komfortu posiadania wolnych środków na takie inwestycje i takie osoby muszą się zastanowić nad kredytem, co w obecnych czasach jest mało opłacalne. Wówczas parametry zwrotu inwestycji będą dużo gorsze. Moim zdaniem dzisiaj dużym ograniczeniem dla magazynów oraz dla wszystkich inwestycji energetycznych jest trudniejszy dostęp do kredytów przez co ludzie będą się wstrzymywać przed takimi inwestycjami.

Magazyn energii jest urządzeniem, które oddaje wyprodukowaną energię nocą. A jak posiadanie magazynu wpływa na oszczędzanie prądu zimą, co dla prosumentów jest kluczowe?

Jeśli chodzi o aspekt ekonomiczny, to w zimie magazyn energii będzie zarabiał w ten sposób, że w nocy będzie się ładował tanim prądem. W dzień nie będzie potrzeby pobierania drogiego prądu z sieci, prąd będzie wtedy pobierany z magazynu. Ten przykład dotyczy aktualnie dostępnej taryfy dwustrefowej. Inaczej będzie wyglądała sytuacja, gdy pojawiają się w Polsce taryfy dynamiczne. Spinając magazyny energii w inteligentny system elektroniczno-informatyczny z danymi od dystrybutora energii, magazyn będzie ładował się automatycznie tylko w tych godzinach, gdy prąd jest dostępny poniżej określonej ceny.

Jakie usługi systemowe ma Pan na myśli?

Jest to kompletna nowość na polskim rynku, która jak myślę będzie się szybko rozwijać. Gdy będziemy mieli magazyn i pozwolimy operatorowi energetycznemu zdalnie wpuścić energię do magazynu lub ją pobrać, to on zapłaci nam stawkę za wykonywanie takich działań na naszym magazynie. Dla domowych magazynów energii będą to dodatkowe przychody roczne na poziomie 2 – 3 tys. złotych.

Czym jest proponowana przez Państwa elektrownia wirtualna?

Jest to platforma, którą instalujemy u klienta w formie elektroniki, która mierzy z dużą częstotliwością zużycie energii na poszczególnych fazach w domu. Mierzy także jakie jest napięcie na każdej fazie oraz parametry fotowoltaiki, ile jest energii w magazynie, z jaką mocą się on ładuje i rozładowuje. Mierzy także ile budynek wysyła i pobiera energii. Jest to zaawansowana platforma, która analizuje ilość energii w budynku w czasie rzeczywistym. Elektrownia wirtualna ma możliwość sterowania urządzeniami w budynku, czyli możemy zdalnie „powiedzieć” magazynowi, żeby się szybciej rozładowywał lub możemy powiedzieć klimatyzacji, żeby się wyłączyła, itd. Mając takie centralne sterowanie, jesteśmy w stanie robić coś, co nazywam „energetycznym Netflixem”. W ten sposób możemy zarządzać „rozproszonymi treściami”, którymi w tym przypadku jest energia.

Jak magazyn energii ma się do rozliczeń we wprowadzonym niedawno dla nowych prosumentów systemie net–billing? Czy to się opłaca?

Magazyn cały czas pilnuje autobilansowania czyli tego, żeby cała energia wytworzona w panelach była zużywana przez odbiorniki i magazynowana. Jeżeli magazyn będzie pełny, to wtedy oczywiście niewielka część tej energii pójdzie do sieci. Zgodnie z dyrektywą unijną Red–2, w prawie energetycznym pojawiła się definicja spółdzielni energetycznej. Jeżeli mamy fotowoltaikę wraz z magazynem i wokół nas jest wiele podobnych osób, które podłączone są do wirtualnej elektrowni, to można utworzyć spółdzielnie energetyczną. Daje to możliwość przekazania niewielkich nadmiarów energii, które powstały, na poczet sąsiada, który w danym momencie potrzebuje energii. W bilansie energia została oddana do sieci, ale w rzeczywistości nie została oddana, bo skorzystał z niej sąsiad. W takiej sytuacji tworzy się pewnego rodzaju prosument grupowy. Wtedy rachunek ekonomiczny takiego wielopunktowego tworu zaczyna się robić bardzo ciekawy, zapotrzebowanie i produkcja równoważą się lokalnie.

Jakie są perspektywy rozwoju rynku magazynów energii w Polsce?

Trudno przewidzieć, jak dokładnie to się rozwinie. Ja wraz z moimi współpracownikami przewidujemy, że magazyny energii w Polsce będą się rozwijać się w kierunku spółdzielczości energetycznej i wykorzystania przez duże firmy. Myślę, że celując w masowy ruch prosumencki trzeba będzie poczekać na uspokojenie się finansów i makroekonomii. Musimy poczekać, aż sytuacja się wyklaruje i banki będą udzielały kredytów na magazyny energii czy ogrzewanie elektryczne foliami grzewczymi i domowe stacje ładowania samochodów elektrycznych. Odbiorcy w Polsce są chętni na inwestowanie w magazyny energii, ale póki co to nie mają dostępu do źródeł finansowania. Gdy one się pojawią, to pojawi się prawdziwy bum na magazyny energii, a co za tym idzie też na inne innowacyjne rozwiązania zasilane prądem.

Póki, co to możemy liczyć na dofinansowanie magazynów energii z tegorocznej edycji programu „Mój Prąd”.

Zgadza się, ale to dopiero początek. Nie mam żadnych informacji o innych dodatkowych funduszach czy programach dofinansowania tego typu inwestycji. Jestem jednak pewien, że to się rozwinie.

Z pańskich słów wynika, że Polskę czeka jednak wysyp magazynów energii w domach. Czy podobnie było w krajach na zachód od nas?

Są rynki, na których magazyny energii są już powszechnie używane. Mam na myśli rynek Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Australii, Japonii czy ostatnio Włoch. To są rynki, na których już obecnie sprzedają się magazyny energii w dużych ilościach. W Niemczech, na przykład, liczba sprzedanych magazynów energii dobija powoli do 600 tys. W krajach rozwiniętych energetycznie prawie nikt nie kupuje już fotowoltaiki bez magazynu energii.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję.

Kontakt do firmy Naatu Operator
www.naatu.pl
Tel +48 511 186 550