Zmieniamy przyszłość na zieloną 

Zmiany klimatyczne, których jesteśmy świadkami, coraz wyraźniej zarysowują obraz współczesnego świata. Coraz chętniej zwracamy uwagę na ekologię, ponieważ zależy nam, żeby nasze otoczenie było czyste i sprzyjało zdrowiu - staje się to ogólnie przyjętym priorytetem i napędza zmiany technologiczne. Hasło firmy Heat Decor „Zmieniamy przyszłość na zieloną” jest efektem naszej wizji rozwijania wyłącznie takich rozwiązań, które minimalizują negatywny wpływ człowieka na środowisko - dlatego produkujemy ogrzewanie bezemisyjne i bezserwisowe, które nie wymaga wymiany przez bardzo długi czas. Jeśli chcemy, aby ta wizja się zmaterializowała, to musimy zmienić swoje nawyki i oczekiwania już teraz.

Zmieniamy przyszłość na zieloną – to nasze hasło, ale czy przyszłość może być zielona? Co oznacza zieleń w tym kontekście? I wreszcie – po co mamy zmieniać przyszłość, zamiast cieszyć się tym, co mamy teraz?

Nie ma jednej odpowiedzi na powyższe pytania. Możemy jednak spróbować zastanowić się nad ideą, która przyświeca takim firmom jak Heat Decor. Co za nią stoi?

  • Przyszłość przyjazna dla życia musi być zielona, bo właśnie w warunkach zielonej bioróżnorodności powstał każdy znany nam gatunek, rozkwitła nasza cywilizacja i kultura, i to są warunki niezbędne również dla przyszłego rozwoju, stabilności rolnictwa i zdrowia społeczeństw.
  • Zieleń oznacza szeroko rozumianą ekologię, która pozwala przewidywać wpływ człowieka na środowisko.
  • Zmiana wynika ze świadomości, że rozwiązania technologiczne dobre dla nas dziesiątki lat temu, jak np. piece i kotły na paliwa stałe, nie są już korzystne dzisiaj. Konieczne jest porzucenie nabytych przyzwyczajeń i otwarcie się na nowe rozwiązania.

Od początków rewolucji przemysłowej – ponad 200 lat temu – paliwa kopalne dawały nam energię i ciepło, zapewniając niesamowity wprost skok cywilizacyjny. Dziś żyjemy u progu klimatycznej rewolucji technologicznej, gdy nowe źródła energii są projektowane z wykorzystaniem wiedzy o tym, jaki mają wpływ na środowisko. Ograniczenie emisji Co2 jest celem ambitnym, ale znajdującym się w naszym zasięgu. I nie tylko to jest celem! Ograniczenie zużycia materiałów, powtórne ich wykorzystanie, zminimalizowanie kosztów transportu, wymiany i napraw – to również ogranicza wpływ człowieka na przyrodę.

W jaki sposób zmieniamy przyszłość na zieloną?

Jest to prawidłowo postawione pytanie, na które odpowiedź jest dość łatwo znaleźć. Postęp technologiczny z jednej strony wywołał cykl ocieplania planety, ale daje nam również narzędzia do zmiany naszego wpływu na środowisko. Możemy samodzielnie zacząć zmieniać swoje otoczenie – choćby poprzez wybór produktów, które stanowią mniejsze obciążenie dla transportu i dłużej nam służą, a także poprzez wymianę źródeł ciepła na mniej emisyjne.

Ktoś może zarzucić, że zmiany klimatyczne niekoniecznie muszą być spowodowane działalnością człowieka. Jednakże wzrost dwutlenku węgla w atmosferze łączy się jednoznacznie z początkiem rewolucji przemysłowej w XIX wieku i co do tego naukowcy są dziś zgodni. Wiemy to dzięki badaniom lodu na biegunach. Ba, wiemy nawet, jaki był skład ziemskiej atmosfery w poprzednich epokach.

Skupiamy się na dwutlenku węgla, bo skutki jego wzrostu w atmosferze dotykają i będą dotykać wszystkich ludzi na Ziemi. Co prawda nie dla wszystkich ten wpływ będzie katastrofalny, bo są też kraje, które liczą na zyski w wyniku ocieplenia – choćby na większą dostępność złóż na północy oraz północnych szlaków wodnych. Są to jednak zyski bardzo krótkowzroczne i o tym już wiemy.

Zwróćmy uwagę na to ile energii moglibyśmy zaoszczędzić, gdybyśmy tylko nieznacznie zmienili swoje przyzwyczajenia. Wymiana starych sprzętów RTV i AGD da konkretne oszczędności na energii elektrycznej. Co jeszcze możemy zrobić?

Klimatyczna rewolucja technologiczna

Ulepszanie technologii pozyskiwania energii elektrycznej ze słonecznego światła jest jedną z odpowiedzi na obecne wyzwania naszej cywilizacji. Inwestycja w fotowoltaikę jest najczęściej podyktowana chęcią zaoszczędzenia na rachunkach za prąd, ale idą za nią także względy ekologiczne. Połączenie tych dwóch elementów daje każdemu człowiekowi całkiem dobry oręż w walce o czyste powietrze i przyjazne dla życia środowisko w przyszłości.

Klimatyczna rewolucja technologiczna wynika nie tyle z nowych wynalazków, co z nowych potrzeb. Efekt fotowoltaiczny został zaobserwowany i zbadany jeszcze w XIX wieku (!!) a drobne urządzenia elektroniczne zasilane z wbudowanych w nie paneli fotowoltaicznych zdobyły popularność już w latach 80. zeszłego wieku (np. kalkulator na baterie słoneczne). To nie jest nowość. Nowa jest potrzeba czystej energii oraz usprawniania produkcji paneli PV. Podobnie ma się sprawa z silnikami elektrycznymi, akumulatorami czy elektrowniami wiatrowymi – to również nie są nowości same w sobie. Ale nigdy nie były tak szybko rozwijane jak dziś i możemy być pewni, że ten trend się utrzyma.

Choć jeszcze rok temu wielu ekspertów wieściło rychłą śmierć branży fotowoltaicznej w Polsce za sprawą wprowadzenia systemu rozliczeń net billing, to okazuje się, że do niczego takiego nie doszło. Na ten temat pisaliśmy w tekście „Net billing – jak policzyć opłacalność fotowoltaiki”. Historia toczy się dalej a zielona rewolucja technologiczna nabiera rozpędu.

Czy warto zainwestować w fotowoltaikę?

W przytoczonym przed chwilą tekście pokazaliśmy na liczbach, że net billing nie zmienił perspektywy opłacalności fotowoltaiki. Jeśli myślimy o przyszłości dalej niż rok naprzód, to fotowoltaika jest odpowiednią inwestycją. Mniejsze rachunki, większa niezależność – to jest coś, na co warto wydać pieniądze.

Coraz dojrzalszy jest też rynek instalatorów fotowoltaiki i po okresie, gdy setki firm rzuciły się po złote runo słonecznej energii, za czym niekoniecznie szły kompetencje, możemy dziś już łatwiej wskazać tych, którzy oferują usługi naprawdę warte swej ceny. Zainstalowane na dachu panele nie spłoną, gdy zdecydujemy się na firmę mającą na swoim koncie setki podobnych inwestycji. Oprócz jakości samych paneli fotowoltaicznych kolosalne znaczenie ma jakość ich montażu.

Fotowoltaika - co warto wiedzieć

Załóżmy, że mieszkamy w domu o powierzchni 150 m2, który jest zbudowany według standardu WT2021. Jaka moc instalacji fotowoltaicznej jest potrzebna, żeby zbilansować zużycie prądu przez ogrzewanie elektryczne w postaci systemu z foliami grzewczymi?

Zgodnie z naszym kalkulatorem, instalacja powinna mieć nie mniej niż 2,8125 kWp. Przeciętny polski dom potrzebuje instalacji o wielkości około 8 kWp. Sami możecie rozważyć czy to dużo czy mało.

Warto wiedzieć, że na inwestycję w fotowoltaikę można uzyskać dofinansowanie. Jest aż 7 programów, z których można skorzystać:

  • Mój Prąd,
  • Czyste Powietrze,
  • Czyste Powietrze Plus,
  • Stop Smog,
  • Agroenergia,
  • Zielona energia w gospodarstwie rolnym,
  • Energia Plus.

Są to programy ogólnokrajowe, ale każde województwo, a nawet gmina czy powiat, ma również swoje własne, mniejsze programy dofinansowań. Warto więc poszukać informacji na ten ich w swojej miejscowości.

Ograniczanie emisji CO2

Zmieniamy przyszłość na zieloną, a co wiemy na temat obecnej emisji dwutlenku węgla? Liczby są tu bezwzględne. Spalenie 1 tony węgla wyemituje aż 2,86 tony CO2. Tymczasem jedno drzewo pochłania rocznie średnio 6-7 kg CO2. Czyli nasz przydomowy świerk będzie „konsumował” skutki spalenia tony węgla przez… 408 do 476 lat! Wtedy poziom się wyrówna. Niestety świerki nie rosną tak długo.

Osoby, które mają dom ogrzewany węglem, dobrze wiedzą, że w czasie sezonu grzewczego zużyją nie jedną tonę, ale 3 – 4 tony węgla. Oprócz samego dwutlenku węgla do powietrza dostają się także związki siarki i pyły. Zastanawialiście się kiedyś, skąd się bierze cuchnące powietrze zimą? Między innymi stąd właśnie, a w samym sezonie grzewczym emisja dwutlenku węgla z każdego domowego komina wyniesie ponad 11 ton!

Nieco lepsze wyniki ma spalanie gazu, które stało się popularne w Polsce oraz innych krajach Europy. Spalenie 1 m3 gazu wyemituje 1,96 kg CO2. Rocznie przeciętny wolnostojący dom zużyje 2600 m3. Równa się to emisji 5 ton CO2 – w skali roku. Będzie potrzebnych od 714 do 833 świerków, by taką emisję w tym samym czasie zrównoważyć. Przydomowy ogródek tylu nie pomieści.

Z najpopularniejszych paliw pozostał nam jeszcze pellet. Mówi się, że pellet charakteryzuje zerowa emisja CO2 , bo w procesie spalania powstaje tyle dwutlenku węgla, ile wcześniej wchłonęło drzewo, z którego powstał. To byłaby prawda, gdyby ilość drzewa na świecie była stała. Atmosfera jest wspólna dla wszystkich państwa świata i globalnie drzew wciąż ubywa, a ocieplenie klimatu nasili ten proces. Spalając więcej drzew niż wyrasta nowych otrzymujemy dodatnią emisję dwutlenku węgla w przypadku pelletu. W praktyce spalenie 1 tony tego paliwa wiąże się z emisją 11 kg CO2. Na jeden sezon grzewczy – od października do marca – przeciętny dom potrzebuje 3,5 – 4 tony pelletu, co równa się emisji 44 kg dwutlenku węgla. Sześć do siedmiu świerków wchłonie tę ilość przez rok.

Ogrzewanie elektryczne - emisja CO2

A ile CO2 emituje elektryczne ogrzewanie foliami grzewczymi? Z punktu widzenia mieszkańca jest to dokładnie zero, czyli nic. Dom ogrzewany podczerwienią nie posiada komina, więc de facto nie emituje żadnych substancji. Jak to możliwe? Dowiecie się tego z naszego tekstu „Czym ogrzewać dom zeroemisyjny”.

Oczywiście ogrzewanie elektryczne emituje niewielką ilość CO2. Z punktu widzenia produkcji energii elektrycznej, to 1 kWh prądu wyprodukowanego w Polsce wyemitowała 657,1 gramów dwutlenku węgla. Ogrzanie domu o powierzchni 150 m2 ogrzewanego foliami na podczerwień zużyje 2250 kWh. Oznacza to roczną emisję na poziomie 1,5 tony CO2. Liczba ta robi wrażenie, ale w porównaniu ze spalaniem w domowym kotle węgla czy gazu – jest to całkiem dobry wynik.

Pamiętajmy też, że Polska dąży do całkowitego wyeliminowania elektrowni węglowych na rzecz atomu i OZE, co w przyszłości (zmienionej na zieloną) sprawi, że emisja ta będzie znacznie niższa a docelowo – zerowa. A system z foliami grzewczymi będzie nadal tak samo sprawny.

Przez dziesiątki lat dzieci od najmłodszych lat rysowały domki z obowiązkowym kominem na dachu. Dziś komin na dachu przestaje być symbolem domowego ciepła. Każdy komin dokłada się do wspólnego dla nas wszystkich problemu. Z drugiej strony – rezygnując z komina, oszczędzamy na jego budowie i utrzymaniu! Zmiana przyszłości na zieloną łączy się też z oszczędnościami.

Czy warto zainwestować w ogrzewanie elektryczne?

Gdy już mamy własne źródło energii elektrycznej, kluczowa staje się autokonsumpcja. Rozwiązania na poziomie Unii Europejskiej dążą do tego, by jak najwięcej energii elektrycznej było wytwarzanej lokalnie – i lokalnie zużywanej, najlepiej wprost w miejscu jej wytwarzania. System energetyczny nie służy do magazynowaniu energii, bo nie takie jest jego technologiczne przeznaczenie. Połączenia międzynarodowe w sieci energetycznej i wspólny rynek energii mają natomiast ułatwiać wyrównywanie deficytów i nadwyżek energii w poszczególnych miejscach.

Istotnym elementem autokonsumpcji energii elektrycznej jest ogrzewanie elektryczne, które na terenie Unii Europejskiej i państw strefy Schengen stanie się najbardziej preferowanym rozwiązaniem – we wszystkich krajach zanotowało tendencję wzrostową, a w niektórych krajach już stanowi większość.

Ogrzewanie elektryczne - co warto wiedzieć

W chwili obecnej decydując się na nowoczesne ogrzewanie elektryczne mamy do wyboru:

  • Pompy ciepła - to jeszcze piętnaście lat temu rozwiązanie niszowe, dziś już powszechnie znane, które zyskało rozgłos dzięki charakterystycznemu dla pomp ciepła współczynnikowi COP. Potocznie współczynnik COP pompy ciepła jest rozumiany jako uzyskiwanie x-razy większej ilości energii cieplnej niż jest wydatkowana energia elektryczna. W istocie efektywność pompy ciepła zależy od temperatury źródła, z którego pobiera ciepło, i jej COP jest w związku z tym zmienny.
  • Grzejniki elektryczne - mają bardzo wiele odmian i są postrzegane najczęściej przez pryzmat ich mocy (by była odpowiednio duża) i jako urządzenia dogrzewające. W tej grupie produktów na uwagę zasługują tzw. „grzejniki na podczerwień”, zwane też panelami grzewczymi, które mając o połowę mniejszą moc ogrzewają równie skutecznie co grzejniki konwektorowe, a zużywają przy tym mniej energii.
  • Kable grzejne - to rozwiązanie z długą tradycją, znacząco udoskonalone w ostatnich latach pod kątem prostoty montażu (dostępne są w formie mat grzewczych, na których kabel już jest ułożony we właściwych odstępach i nie wymaga przycinania) oraz pod kątem jakości (pojawiły się kable i maty grzejne z podwójną teflonową izolacją). Kabel grzejny pobiera jednak dość dużo energii elektrycznej, gdyż musi rozgrzać się do znacznie wyższej temperatury niż pożądana w pomieszczeniu. Z tego względu ma też ograniczone zastosowanie - praktycznie tylko w montażu bezpośrednio pod płytki.
  • Folie grzewcze - najmłodsza technologia w tym zestawieniu i bardziej efektywna niż kable grzejne. Zależnie od miejsca zastosowania folie grzewcze zużywają do 30% mniej energii elektrycznej niż kabel grzejny, bo dzięki temu, że mają największą spośród urządzeń grzewczych powierzchnię grzewczą, pracują na temperaturach ledwie parę stopni wyższych od temperatury pożądanej w pomieszczeniu. Folie grzewcze są też wszechstronnym rozwiązaniem: są instalowane bezpośrednio pod podłogami z paneli i deski warstwowej, pod wylewkę, w ścianach, sufitach, pod lustra, a nawet w ścianach pojazdów takich jak kampery, w uprawach warzyw czy w meblach takich jak stoły do wyrabiania ciasta. Ich wada: to rozwiązanie jeszcze nie jest dla wszystkich. System z folią grzewczą instalowany jest w domach nowych i po termomodernizacji. W starszych domach należy zainwestować najpierw w ocieplenie.

Porównanie folii grzewczych i mat grzewczych oraz omówienie różnic między nimi znajduje się w artykule „Folia czy mata grzewcza? Kluczowe różnice i porównanie”.

Zestawienie cech folii grzewczych i pomp ciepła znajduje się w artykule: „Jakie ogrzewanie – folia grzewcza czy pompa ciepła?”.

Co zmieni wymiana źródła ogrzewania

Potężnymi źródłem dwutlenku węgla jest przemysł, rolnictwo oraz transport. Jeden lot z Warszawy na wakacje w Egipcie z lądowaniem w Kairze to 215 kg CO2 na głowę, czyli cały samolot z 250 osobami na pokładzie to już prawie 54 tony CO2 – prawie 5 razy więcej niż wyemituje jeden wspomniany wyżej dom z piecem węglowym przez cały rok. Ilość emisji CO2 podczas poszczególnych lotów sprawdzimy np. w kalkulatorze emisji dla lotów samolotem. Czyli może lepiej byłoby najpierw uziemić samoloty, a potem przejść do kłopotliwej wymiany ogrzewania? Rzecz w tym, że jeszcze w 2022 roku w samej Polsce, wg danych CEEB, działających domowych pieców węglowych było 2 600 000 – co oznacza emisję roczną równą około 530 000 lotom do Kairu. Ogromna ilość. Nie powinniśmy zwlekać z jej zmniejszaniem. Unowocześnianie ogrzewnictwa to także większa niezależność energetyczna naszego kraju i poszczególnych gospodarstw domowych.

Czeka nas wiele pracy inspirującej do rozwoju technologicznego. Jest co zmieniać. Zmieniamy przyszłość na zieloną!